Ostrożnie usiadłam na
krześle barowym. Obok mnie, do czarnego fortepianu przysiadł Tom. Kiwnął mi
porozumiewawczo głową i ustawił palce na odpowiednich klawiszach. Zaczerpnęłam
głęboko powietrza i rozejrzałam się po całej sali. Wszystkie oczy zwrócone były
na mnie i Toma. Emily po środku przypatrywała mi się z ciekawością. Teraz albo
nigdy- pomyślałam i dałam znak czarnowłosemu. Po pomieszczeniu rozniósł się
delikatny, a zarazem melodyjny dźwięk fortepianu. Przymknęłam oczy i poddałam
się nowej fali, którą ze sobą przyniósł. Wsłuchałam się w niego i w odpowiednim
momencie zaczęłam śpiewać.
She’s the one that I can breathin’
All the rights can’t stop our feelings.
And I am calm when she play next to me.
Hurricanes don’t stop us never
When your hand is now forever
Two young hearts will grow up like a tree.
People love the people
And I love someone
Who is every day for all my life.
But people must love people
Without love my world
Will never be the same
Befor you came along in them
She’s the one that I can livin’
All of us needs her to breathin’
And I love smile when she smile with me
Born to be forever now
It doesn’t care when time goes faster
We born for us in order to be
People love the people
And I love someone
Who is every day for all my life.
But people must love people
Without love my world
Will never be the same
Befor you came along in them
Ooooh ooooh
Twenty years with no-ends proud
She’s all the time in me
And now I stand here couse...
Couse she play next to me.
Przez cały czas miałam zamknięte oczy, ale dopiero w momencie, kiedy je
otworzyłam poczułam, że robią się mokre. Tom grał przez chwilę sam wejście do
ostatniego refrenu, a kiedy nadeszła kolej na mnie, spojrzałam w oczy Emily i
na nowo zaczęłam śpiewać.
People love the people
And I love someone
Who is every day for all my life.
But people must love people
Without you my world
Will never be the same
Befor you came along in them
Never be the same without your love in me
I’ll be calm when your heart is beating next to me
Next to me...
Skończyłam. W całej sali
panowała idealna cisza. Zagryzłam niepewnie wargę i spojrzałam na Toma, który z
lekkim uśmiechem na ustach przypatrywał się mnie. Mrugnął okiem i poruszył
wargami tworząc słowa „Udało się”. Poczułam się trochę pewniej i odwróciwszy
głowę przed siebie, napotkałam dziesiątki oczu, które z podziwem wpatrywały się
prosto we mnie. Lecz nie one były w tej chwili najważniejsze. Najważniejsza
była ta jedna para jasno niebieskich tęczówek, teraz przysłoniętych drżącymi
powiekami. Ześlizgnęłam się z barowego krzesła i podeszłam do blondynki
obejmując ją ostrożnie za szyję. Usłyszałam jej cichy szloch. Odwzajemniła
uścisk i wtuliła się we mnie z ufnością. Wszyscy wokoło zaczęli klaskać, a w
uchu przez cały czas słyszałam jedno słowo.
-Dziękuję, dziękuję,
dziękuję, dziękuję… jesteś najwspanialszą osobą, jaka kiedykolwiek pojawiła się
w moim życiu.
-A mogę dostać to na
piśmie?- wyszeptałam, a Em zaśmiała się cicho.
-Nie.
Tak, to zdecydowanie był
najwspanialszy dzień w jej i moim życiu. Chociaż nie zdawałam sobie sprawy, że
jest osoba, która w tamtej chwili chciałaby zniknąć z całej uroczystości. Która
wzdychając ciężko, próbuje ukryć rozczarowanie widokiem, jaki zobaczyła. Która
zawiodła się na najbliższej mu osobie, chociaż to zdecydowanie nie była jej
wina. Była to osoba kryjąca w sobie sprzeczne uczucia, pragnąca wyznać je, ale
jednocześnie będąca niezdecydowaną. Ta osoba popadała w paranoję.
-Bill?- Chłopak w
jasnych, krótkich włosach podszedł do opierającego się o ścianę kolegi. Ten
leniwie podniósł na niego wzrok.
-Coś konkretnego cię do
mnie sprowadza? Ostatnio wcale nie masz na nic czasu, aż tak nagle przypomniało
ci się o starym kumplu?
W jego głosie wyczuwalna
była nutka pretensji i złości. Blondyn spojrzał na niego niepewnie i
nieznacznie się odsunął. Odchrząknął i schował ręce do kieszeni.
-Pomagałem Rosalie w
przygotowaniach. Czy to grzech?- zapytał. Bill z zaciętą miną wpatrywał się w
nieokreślony punkt przed sobą. Chłopak westchnął dochodząc do wniosku, że sam
będzie musiał przeprowadzić całą rozmowę.
-Słuchaj, Bill. wiem, że
masz Tomowi za złe, że tyle czasu spędza z Rose, ale…
-Nic nie wiesz.-
przerwał mu. Gustav zdziwiony spojrzał na niego.
-Co?
-Nic nie wiesz.-
powtórzył. Blondyn słyszał, że jego głos drżał z podenerwowania.- Obiecałem mu.
Obiecałem, że jej nie tknę, że zostawię ją dla niego.- przerwał, aby opanować
swój głos. Zaczerpnął powietrza i po chwili kontynuował.- Wczoraj się
pokłóciliśmy. Ja… pocałowałem Rose. Nie chciałem, żeby tak wyszło, ale nie
mogłem się powstrzymać. Potem, ona uciekła. Wiedziałem, że coś się stało w jej
życiu, co nie pozwala jej zbliżyć się innym chłopakom do siebie, ale w tamtej
chwili zupełnie nad sobą nie panowałem i potem… potem…
-…wygadałeś się Tomowi.-
dokończył za niego blondyn. Bill kiwnął głową.
-Pokłóciliśmy się, bo dziwnie
się złożyło, że jemu ona też się podoba. Powiedział mi, że…- Brunet westchnął
ciężko.- … że wziął narkotyki, aby zapomnieć, żeby wybić sobie z głowy to, że
ona mu się podoba. Jednak przesadził, wziął za dużo i sam wiesz jak to się
skończyło. Nieświadomie wyrządził jej ogromną krzywdę. Wybaczyła mu i dopiero
wtedy zrozumiał, że nie ma sensu z tym walczyć. Tak, jak ja, próbował uciec od
niej, trzymać ją na dystans, ale nie potrafił. Nie dał rady. Nie mam pojęcia,
co w niej jest takiego, że potrafi zawrócić nam obu w głowach.- Jęknął i zakrył
twarz dłonią. Blondyn przypatrywał mu się przez chwilę.
Bill ostatnio naprawdę
zachowywał się inaczej. Jego bliźniak w sumie też. Często milczeli w swoim
towarzystwie, bardzo łatwo można było wytrącić ich z równowagi. Georg śmiał
się, że zbliża im się okres, ale Gustav wiedział, że coś jest nie tak. Przez
ostatni tydzień przypatrywał się uważnie im obu i doszedł do słusznego wniosku,
że wszystkiemu winna jest jedna osoba. Jednakże ta osoba nie miała o niczym
pojęcia, jak i również nieświadomie pogrążała obu braci.
-Macie ze sobą kilka
wspólnych cech. Z tego, co zdołałem się dowiedzieć, wszyscy troje zawiedliście
się na bliskiej wam osobie, macie trudne charaktery i nie dajecie za wygraną.
Patrząc na was, można by stwierdzić, że jesteście rodzeństwem. Nie z wyglądu,
lecz ze sposobu bycia i zachowania. Ona traktuje was jak starszych braci, a wy
troszczycie się o nią jak o młodszą siostrę. Zawsze bronicie jej, kiedy jest
jakaś kłótnia, czy nawet jak gramy w coś, potraficie się idealnie zgrać. Już na
samym początku znaleźliście wspólny język…
-Do rzeczy, Gustav.-
przerwał mu brunet.
-Co zamierzasz zrobić?-
Bill westchnął.
-Zapomnieć.
-Myślisz, że ci się uda?
-Nie wiem, spróbuję.
-Wiesz, że w ten sposób
wystawiasz ją jak na tacy?- Bill uśmiechnął się blado i skinął lekko głową.-
Oboje będą ci za to wdzięczni, zobaczysz.
Gustav podszedł do
przyjaciela i położył mu dłoń na ramieniu. Ścisnął ją na pocieszenie i
uśmiechnął się pokrzepiająco. Był zadowolony, że mógł pomóc tym dwóm niesfornym
bliźniakom. Kto wie, jakby się to wszystko potoczyło, gdyby Bill nie podjął
teraz decyzji. Blondyn wiedział, że łatwiej będzie przekonać młodszego z braci,
niż Toma. I chociaż czuł, że z jednej strony przyczynił się do wewnętrznego cierpienia
chłopaka, wierzył, że jest on na tyle silny, aby nie zamknąć się w sobie.
Wierzył, że znajdzie on kiedyś prawdziwą miłość. Lecz jeszcze nie teraz. Nie
teraz…
***
-O, cholera.- Jęknęłam,
kiedy torebka wyślizgnęła mi się z ręki i cała jej zawartość wylądowała na
podłodze. Zachichotałam jak wariatka. Szumiało mi w głowie od nadmiaru
alkoholu, który w pewnym momencie imprezy nie mogłam przestać w siebie wlewać.
Wiedziałam, że postępuję nierozsądnie, ale za każdym razem miałam na to
wymówkę. W końcu trzeba było wypić za zdrowie Emily, za naszą trasę, za nową
płytę, za kota, którego z Emily zabiłyśmy i za wiele innych rzeczy. A kiedy
mówiłam, że już dość, nagle zjawiała się nowa osoba, która jeszcze ze mną nie
piła i koniecznie musiała to zrobić. No i co miałam zrobić?
-O ja pierdziule.-
sapnęłam pochylając się, aby zebrać porozrzucane na podłodze rzeczy. Ciężko
było mi utrzymać równowagę, więc w jednej chwili wylądowałam tyłkiem na
posadzce. I znowu po korytarzu rozniósł się mój pijacki śmiech, który nasilił
się, kiedy obok siebie znalazłam tampon. Nie mogąc już dłużej wytrzymać,
położyłam się na podłodze i dalej się śmiałam.
-Rosalie?- Usłyszałam od
strony windy. Zwróciłam tam głowę, a moją twarz momentalnie rozjaśnił ogromny
uśmiech.
-Toooom!
-Co ty tutaj robisz?
Chłopak podszedł do mnie
i złapał w pasie. Podniósł mnie do pozycji pionowej i oparł ostrożnie o ścianę.
Pochylił się do porozrzucanych po podłodze rzeczy i pozbierał je wszystkie z
powrotem do torebki. Złapał mnie za rękę i powoli zaczął prowadzić wzdłuż
korytarza. Nie odezwał się ani słowem. Miał zaciętą minę, a w oczach złość.
-Tooooomi!- jęknęłam,
kiedy ta cisza zaczęła mi przeszkadzać. Nie panowałam nad sobą. Cały świat
kręcił mi się przed oczami, a nogi plątały tak, że gdybym nie była
podtrzymywana, z pewnością nie szłabym tak sprawnie jak teraz.- Tom…-
wyszeptałam mu zmysłowo do ucha i przejechałam dłonią po jego klatce
piersiowej. Momentalnie zatrzymał się i odwrócił mnie przodem do siebie.
-Przestań. Jesteś
pijana.
-Wcale, że nie!-
oburzyłam się. Przecież nie wypiłam aż tak dużo!
-Rose, proszę. Pójdziemy
do twojego pokoju, położysz się i pójdziesz spać, a ja…
-…a ty ze mną.-
dokończyłam za niego przejeżdżając palcem wskazującym po jego torsie. Złapał
mnie za rękę i odciągnął od siebie.
-Nie. Ja zjadę na dół,
znajdę Georga i go zabiję. Miał odprowadzić cię do pokoju!
-Emily poczuła się
niedobrze. Poszedł z nią do łazienki, ale coś długo nie wracają, więc pewnie
niedługo zostanę ciocią.- Zaśmiałam się histerycznie.- Ale wiesz co?-
wymruczałam najciszej jak potrafiłam.- Emily pewnie też chciałaby nią zostać-
Przysunęłam usta do jego szyi i delikatnie pocałowałam. Jęknął, ale nie odsunął
mnie od siebie. Tu go miałam!
Całowałam ją ostrożnie i
jak najbardziej zmysłowo. Czułam, jak Tom cały drży i resztkami silnej woli
opiera mi się. Dłońmi błądziłam po jego klatce piersiowej, a językiem
obrysowałam linię jego szczęki i przeszłam z pocałunkami na policzek, a
następnie delikatnie dotknęłam kącika jego warg. Wtedy chyba się opamiętał, bo z
cichym jękiem potrząsnął głową i odsunął mnie od siebie jak najdalej potrafił,
nie puszczając jednocześnie mojego ramienia. Jedną dłonią zasłonił sobie usta i
wbił wzrok we mnie.
-Nie rób tego więcej.
-Dlaczego? Przecież
wiem, że ci się podobało.- Zagryzłam ostrożnie wargę, tak, aby widział, że mam
na niego ochotę. Nie miałam pojęcia, dlaczego to robię. Od incydentu z Maxem
nie miałam żadnego fizycznego kontaktu z chłopakami, aż do wczoraj, a właściwie
przedwczoraj, kiedy to Bill mnie pocałował. Chyba to wydarzenie przerwało złą
passę i wzbudziło we mnie pokłady nowych uczuć i pragnień. Nagle poczułam, że
chciałbym spróbować czegoś nowego. Tom niesamowicie mnie pociągał. Zrozumiałam
to, kiedy po tańcu z Billem poszłam z nim na zaplecze przygotować się do
występu. Przebierał się i zdjął przy mnie swoją koszulkę. Czułam, jak serce
niemiłosiernie szybko mi bije, lecz kiedy wypiłam kilka drinków i zaszalałam z
nim na parkiecie, zrozumiałam, że najzwyczajniej w świecie go pożądam.
-To nie ma znaczenia.
Odprowadzę cię do pokoju, wytrzeźwiejesz i porozmawiamy jutro.
-Ech, mogłeś wypić
więcej…- mruknęłam do siebie.
-Co…? Czy ty siebie,
kobieto, słyszysz?- Oj, wkurzył się. Złapał mnie za ramiona i gwałtownie
potrząsnął.- Zapomniałaś już o byłym chłopaku?! Zapomniałaś, co ci zrobił?!
Pomyśl o konsekwencjach, Rosalie!
Ałć. Zabolało. Poczułam,
jak z całego mojego ciała ulatuje energia. Opadłam na kolana, bo Tom nie zdążył
mnie w porę złapać. Z oczu zaczęły mi cieknąć strumienie słonych kropel tak
intensywnie, że po chwili przestałam cokolwiek widzieć.
-Nie chcesz mnie...-
wyszeptałam drżącym głosem.
-Nie… nie płacz,
proszę.- Zaczął się jąkać. Widziałam, że nie wiedział, co zrobić. Ukląkł tuż
obok mnie i złapał obiema dłońmi moją twarz.- Ja nie chciałem cię zranić,
napraw…
Wykorzystałam to, że był
rozkojarzony i gwałtownie wpiłam się w jego usta. Rękami objęłam go za szyję i
przyciągnęłam najbliżej jak mogłam. Znowu się nie opierał. Znowu był zbyt
zszokowany, aby zrobić cokolwiek.
Muskałam jego usta
delikatnie, bez pośpiechu, żeby przyzwyczaił się do tego uczucia. Przygryzłam
jego dolną wargę, aby po chwili przejechać po niej językiem. Czułam, jak drży
na całym ciele. Nie minęło jednak kilka sekund, jak z głośnym westchnieniem
zaczął odwzajemniać pieszczotę. Rozchyliłam ostrożnie wargi, zapraszając jego
język do środka. Skorzystał. Toczyliśmy walkę o dominację. Ścisnęłam mocniej
jego szyję, a on objął mnie w pasie, gładząc delikatnie moje plecy. Zamruczałam
z zadowolenia pogłębiając pocałunek. Nie powiem, że czułam się nazbyt
komfortowo, bo nie czułam. Obudziłam w sobie zmysły, których nie używałam od
bardzo dawna i dziwnie się z tym czułam, ale podobało mi się. Podobał mi się
dotyk obcych ust na własnych, podobał dotyk czyichś dłoni na moich biodrach,
ale najbardziej rozpływałam się przez zapach, jaki dopływał do moich nozdrzy.
Pomieszanie męskich perfum i dymu tytoniowego. Nie obchodził mnie w tamtej
chwili cały świat. Nie obchodziło mnie to, że w każdej chwili ktoś może nas
nakryć. Liczył się tylko on i ja, nasz pocałunek i to, że byliśmy tam, razem.
Lecz to, co przyjemnie nie może trwać wiecznie…
Oderwałam się od
niego niechętnie, zagryzając lekko dolną wargę. Oddychał niespokojnie, a jego
oczy przykrywały powieki, które również drżały.
-My… nie powinniśmy…- wyszeptał ledwo poruszając ustami.
Uśmiechnęłam się i ostatni raz muskając jego rozgrzane wargi, wtuliłam się
ufnie w jego ciepły tors. Chciało mi się spać. Byłam zmęczona po imprezie, a
teraz jeszcze ten pocałunek… zostałam całkowicie pozbawiona całej energii.
Otarłam wierzchem dłoni mokre od łez oczy.
-Dziękuję, Tom. Już dawno czegoś takiego nie czułam. Ja…
dziękuję…
I przed oczami zapanowała ciemność. Zasnęłam.
***
-Gratuluję. Udało ci
się. Dowiodłeś, że jednak jesteś lepszy.
Chłopak w warkoczykach
zwrócił twarz w stronę, z której dobiegły go te słowa. Niecałe pięć metrów
dalej stał jego brat. Opierał się o ścianę i z założonymi rękami przypatrywał
się wtulonej w siebie parze. Tom nie wiedział, jak długo tu stał i ile zdążył
zobaczyć. Miał cichą nadzieję, że niewiele.
-Pomożesz mi?- zapytał
niepewnie. Widział, że Bill patrzył się na niego nie ze złością, ani nawet nie
z zazdrością. W jego oczach był smutek i rozczarowanie, które próbował ukryć
przez zaciętą minę. Lecz Tom się nie nabrał. Znał swojego brata jak nikogo
innego. W końcu byli bliźniakami.
Chłopak podszedł do
niego i podniósł z ziemi torebkę dziewczyny.
-Weź ją na ręce.
Zaniesiemy ją do pokoju i położymy, niech się wyśpi.
Tak też zrobili. Kiedy
starszy z braci kładł Rosalie na łóżku, drugi w tym czasie położył jej torebkę
na fotelu obok. Byli w hotelu. To był pomysł Gustava, aby po całej imprezie
wrócić tutaj. Wszyscy się zgodzili, dochodząc do wniosku, że nie warto targać
ze sobą dodatkowych rzeczy na następny dzień. W dodatku nie było nad klubem
wystarczającej ilości pokoi.
-Może trzeba by ją
rozebrać?- Bill zgromił brata wzrokiem.- No, a co? Ma spać w tych ciuchach?
Czarnowłosy musiał mimo
wszystko zgodzić się Tomem. Sam doskonale wiedział z doświadczenia, że nie
dość, że bardzo niewygodnie się w takich rzeczach śpi, to w dodatku można je łatwo
zniszczyć.
Kiwnął potakująco głową
i kazał bratu znaleźć jakieś rzeczy do spania w walizce dziewczyny, a sam zajął
się zdejmowaniem tych, które miała na sobie. Tom niechętnie przystał na taki
układ, ale Bill wiedział lepiej, jak obchodzić się z tego typu ubraniami.
Wokalista ostrożnie
obrócił przyjaciółkę na prawy bok i tak, aby jej nie obudzić, delikatnie
rozpiął zamek jej sukienki. Zdjął jej buty, a następnie zsunął z niej całą
kreację. Widok, jaki zastał, zaparł mu dech w piersi. Dziewczyna miała na sobie
czarną, koronkową bieliznę, która na szczęście nie była ani prześwitująca, ani
zbytnio wyzywająca. Tom podał mu znalezioną bluzkę, która, jak mu się wydawało,
była przeznaczona do spania i sam jęknął na widok roznegliżowanej wokalistki.
Na wspomnienie ich pocałunku, poczerwieniał jeszcze bardziej i pod pretekstem
potrzeby skorzystania z ubikacji, zniknął za drzwiami do łazienki.
Bill westchnął. Jakoś
sam musiał poradzić sobie z nałożeniem na dziewczynę bluzki. Niepewnie podniósł
jej głowę i przełożył przez wycięcie w materiale. Mruknęła przez sen, ale nie
obudziła się. Na szczęście- pomyślał wokalista i z wielkim trudem, jakoś
poradził sobie z rękami. Poprawił jeszcze tylko materiał na jej brzuchu i już
miał wyjść z pokoju, kiedy Rosalie zaczęła się niespokojnie wiercić. Na jej
czole pojawiły się kropelki potu, a ciało drżało.
-Max, nie rób tego,
proszę… nie, ja nie chcę- mówiła przez sen. Czarnowłosy podszedł do niej i
usiadł na skraju łóżka. Złapał ją za rękę i ścisnął delikatnie.- Proszę, zostaw
mnie, Max! Nie… nie dotykaj, puść!
-Tom!- Bill zawołał
brata jak najciszej mógł. Ten pojawił się dosłownie w przeciągu trzech sekund.
Kiedy zobaczył, jak dziewczyna się szarpie przez sen, momentalnie znalazł się
tuż przy niej. Położył jej dłoń na czole i po chwili stwierdził, że ma
gorączkę.
-Trzeba ją obudzić…
Namocz ręczniki i przynieś je. Zrobimy jej zimny okład na zbicie temperatury.-
Polecił bratu, a sam próbować ocucić czarnowłosą. Delikatnie potrząsał ją za
ramiona, ale to nic nie dawało. Dziewczyna jeszcze bardziej się rzucała, aż
doszło do tego, że zaczęła krzyczeć. A za każdym razem z jej ust wychodziło to
samo imię. Imię osoby, która tak niewyobrażalnie ją skrzywdziła. Tom miał
ochotę go zabić za to, co jej zrobił. Obiecał sobie, że jeżeli kiedykolwiek go
spotka, przywali mu najmocniej jak potrafi.
Młodszy Kaulitz wrócił
najszybciej jak potrafił. W rękach trzymał namoczony zimną wodą ręcznik, który
ostrożnie umieścił na czole wokalistki. Odczekali chwilę, aż drgawki na jej
ciele ustaną, po czym Tom zmienił jej okład. Przestała się rzucać, choć z jej
ust, co chwilę wychodziły kolejne prośby i błagania. Serce krajało się obu
bliźniakom, kiedy widzieli, jak osoba, którą oboje obdarzyli uczuciem, tak
cierpi.
-Bill…- Usłyszeli.
Zdziwieni spojrzeli na jej niespokojną twarz. Samemu dredowłosemu serce zaczęło
nieznacznie szybciej bić na dźwięk swojego imienia z ust dziewczyny.- Bill…
przepraszam. Ja… przepraszam.
Już nic więcej nie
powiedziała. Jej głowa bezwiednie opadła na bok, a oddech się unormował.
Tom leniwie spojrzał w
twarz bliźniaka, lecz nie potrafił wyczytać z niej niczego. Miał zamknięte
oczy, a usta zaciśnięte w poziomą kreskę. Zmarszczył czoło i wyglądało to tak,
jakby zaraz z jego oczu miały pociec łzy.
-Tom. Mógłbyś… zostawić
mnie na chwilę samego? Proszę.
I zostawił. Wyszedł z
jej pokoju i powoli skierował się w stronę własnego. W jego głowie kotłowało
się tysiąc sprzecznych myśli. Najgorsze było jednak to, że nie wiedział, której
ma posłuchać.
***
Czarnowłosy chłopak
podążył wzrokiem za swoim bratem do chwili, kiedy nie zamknęły się za nim
drzwi. Westchnął ciężko i po raz kolejny tej nocy wpatrzył się w spokojną twarz
śpiącej dziewczyny. Delikatnie, opuszkami palców pogładził ją po policzku,
chcąc ostatni raz poczuć, jaka jej skóra jest w dotyku. Przejechał kciukiem po
jej dolnej wardze, nie mogąc powstrzymać tęsknego wzroku. Tak bardzo pragnął,
aby ten jeden raz to jemu się udało, a nie Tomowi. Tak bardzo chciał być na
jego miejscu i móc cieszyć bliskością ukochanej osoby. Mimo, że był wielką
gwiazdą, miał na zawołanie setki, a nawet tysiące dziewcząt, to i tak w jego
życiu brakowało tej jednej, jedynej osoby. Osoby, która każdego dnia
wypełniałaby pustkę w jego sercu, czekałaby i z uśmiechem na ustach witała go,
kiedy wracałby z trasy. Pragnął jedynie miłości. Czy to tak wiele? Czy wiele
żąda od losu, aby chociaż raz się nad nim ulitował? Oddałby prawie wszystko.
Pieniądze, sławę, fanów; to byłoby mu niepotrzebne, gdyby miał u boku ukochaną
osobę.
Miał pecha. Chciał
obdarzyć uczuciem dziewczynę, która w jego oczach była niemalże ideałem.
Uwielbiał w niej wszystko. Od szczerego uśmiechu, do sposobu poruszania się.
Uwielbiał jej głos, jej pomysły, jej włosy, jej oczy. Chciał mieć ją na
własność, chciał, aby odwzajemniła jego zaloty, a z czasem pokochała go, tak
jak on chciał pokochać ją. Lecz kolejny raz życie z niego zadrwiło. Bo ona
wybrała nie jego, lecz jego kopię. Jego brata bliźniaka, który po raz kolejny
zabrał mu szansę na miłość.
-Gustav miał rację-
szepnął do siebie. Może rzeczywiście powinien zapomnieć? Obiecał to sobie po
rozmowie z Tomem. Chciał, żeby jego brat był szczęśliwy, a widząc, jak za
każdym razem patrzy na dziewczynę, nie miał wątpliwości, że ona go zmieniła.
Sprawiła, że przestały go ciągnąć jednonocne przygody, a zaczął w poważny
sposób traktować kobiety, a w szczególności jedną z nich.
Tak, Rosalie, bądź z nim
szczęśliwa. Obiecuję, że zrobię, co w mojej mocy, aby się wam ułożyło. Jeżeli
nie mogę mieć ciebie, to przynajmniej chcę widzieć, że słusznie zrobiłem,
oddając cię Tomowi. Jeżeli jednak coś byłoby nie tak, Tom pożałuje tego, masz
moje słowo. Nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić. Już nigdy więcej nie będziesz
cierpieć. Przez nikogo.
Chłopak uśmiechnął się
delikatnie i nachylił nad twarzą Rosalie. Złożył na jej ustach niepewny
pocałunek i z bólem serca, odsunął się od niej. To był ostatni raz. Ostatni raz
ich usta się złączyły.
Od
tego momentu, Bill Kaulitz, oficjalnie zaprzestał ubiegać się o dziewczynę,
która tak bardzo namieszała w jego sercu.
No więc tak... piosenka w całości napisana przeze mnie. Na filmie jest zobrazowane, jak mniej-więcej ona brzmi. A tak ogólnie, jak sobie pomyślałam, że Tom miałby tak grać, to aż się rozpływam ;D:D
I sprawa najważniejsza, tak myślę... Zostałam nominowana do tegorocznego Polish Aliens Awards w kategorii best fan art.
Byłabym naprawdę, ogromnie wdzięczna, gdyby ktoś miał ochotę i na mnie zagłosował :)
TUTAJ możecie kliknąć i oddać głos na SunsBeforeMe... a skąd ta nazwa? A stąd, że na DeviantArt mam ten nick z powodów takich, że Suns było już zajęte, a że organizatorzy całej uroczystości nie wiedzieli co napisać, więc dali mój nick z DA...
Jednakże zachęcam do oddawania na mnie swoich, jakże cennych głosów :)
aa... i jeszcze taka mała wiadomość.... POSTARAM się od teraz dodawać nowe odcinki co tydzień... zawsze w niedzielę.. jeżeli oczywiście mi się uda... mam napisane trochę na przód, ale znając mnie, nie mam pojęcia co z tego wyniknie. Piszę nadal, aby mieć coś jak rozpocznie się rok szkolny i będę miała trochę na głowie, aby sobie ulżyć, no... zobaczymy :)
Wasza Suns :)
Hej. Sorry za to, że Ci nie odpisałam z tymi kartami, ale Twój komentarz zaznaczył mi automatycznie jako spam (nie wiem dlaczego) i dopiero przed chwilą zauważyłam, że tam jest. Widzę jednak, że już dałaś sobie radę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia w pisaniu!
dzięki ;) myślałam, że nie lubisz, kiedy ktoś tak pisze, więc dałam spokój i próbowałam sobie sama jakoś poradzić... jak widzisz, mieszkanie w Polsce, działa cuda :D
Usuń