-Cholera!- krzyknęłam, kiedy po raz kolejny wyjechałam czarnym lakierem poza paznokieć.- Ręce całe mi się trzęsą!
-Nie trzeba było pić tyle tego Tigera!- warknęła dziewczyna siedząca obok.
-A chcesz, żebym usnęła w trakcie występu?- odgryzłam się jej skupiając wzrok na swoich paznokciach.- Cholera! Znowu wyjechałam! A mam to gdzieś!- Maznęłam wszystkie paznokcie byle jak, wyjeżdżając przy tym aż do zgięcia palca. Następnie nasączyłam wacik zmywaczem i powycierałam wszystkie nierówności i skazy. Po „operacji” paznokcie były już gotowe. Nałożyłam na nie jeszcze lakier ochronny i czekałam aż wyschną. W tym samym czasie stylistki układały nam włosy. Ja miałam mieć, jak sama to określiłam: „niedbałą kupę siana ułożoną w gniazdo”, a Emily wyprostowane włosy i zgarnięte do tyłu w luźny koński ogon. Doczepiono do tego ciemniejsze, blond pasemka.
W pewnym momencie do apartamentu ktoś zapukał. Poprosiłam stylistkę, która mnie czesała, aby otworzyła. Z kwaśną miną wykonała moje polecenie i podeszła do drzwi. Stał w nich zupełnie obcy mężczyzna, trzymający w rękach delikatny, srebrny kaftan.
-Kazano mi to tu dostarczyć dla pani Rosalie Sed…Sedai… Sedaine- Z trudem wypowiedział moje nazwisko. Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam, że to dla mnie. Koleś podał stylistce pakunek i odszedł, zamykając drzwi. Dziewczyna odłożyła sukienkę delikatnie na fotel za nami i kontynuowała swoje zajęcie. Po kolejnej godzinie układania włosów, podziękowałyśmy im i udałyśmy się do swoich sypialni.
Do Berlina z Magdeburga dojechaliśmy dość szybko, bo aż w dwie godziny. Po zakwaterowaniu się w hotelu Palace Berlin, (dostałam pokój z Emily, a chłopacy osobny na piętrze wyżej) zaczęliśmy przygotowywania do gali. Stylistki siedziały u nas trzy godziny, układając nam włosy i robiąc makijaż. W końcu nadszedł czas na ubranie kreacji. Zdjęłam swoją z wieszaka w sypialni i założyłam na siebie. Przejrzałam się w ogromnym lustrze obok łóżka i aż zaparło mi dech z wrażnienia. Wyglądałam bajecznie! Okręciłam się kilka razy wokół głośno się śmiejąc i sprawiając, że sukienka falowała w górę, odsłaniając uda. Po chwili zakręciło mi się w głowie, więc przysiadłam na skraju łóżka. Spojrzałam na zegarek na ścianie i przeraziłam się nie na żarty. Została nam godzina do rozpoczęcia emisji z czerwonego dywanu! Zerwałam się z miejsca i wybiegłam do salonu, a następnie do pokoju Emily. Zastałam ją stojącą przed lustrem i patrzącą z wrażeniem na swój strój. Zerknęłam na jej sukienkę i mi także nogi wrosły w ziemię. Jej kreacja była wprost przepiękna! Góra w panterkę na krótkim rękawku z głębokim wcięciem w biuście. Dół prosty, czarny, obcisły. Połączone były szerokim, czarnym pasem z klamrą z przodu.
Emi wyglądała w tym rewelacyjnie! Po kilku sekundach osłupienie znikło i blondyna rzuciła mi się na szyję, dziękując za sukienkę. Odepchnęłam ją lekko i poinformowałam, że czas już na nas.
Zeszłyśmy do holu hotelu i zastaliśmy już tam chłopaków. Cóż, wyglądali dosyć przystojnie. Zerknęłam na Emily, która wpatrywała się w Ronniego. Hmmm- pomyślałam- szykuję się tutaj mały romansik. Zaśmiałam się cicho i machnęłam ręką do chłopaków, żebyśmy już wyszli. Temperatura na dworze była dość wysoka. Około 23°C. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na limuzynę, bo podjechała w chwili, gdy drzwi od hotelu zamykały się za nami. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy w stronę centrum Berlina. Po drodze żartowaliśmy i śmialiśmy się tak długo, aż zaczęły nas boleć brzuchy. Wiedziałam, że ekipa chce mnie jakoś rozweselić i sprawić, abym zapomniała o tremie, co w pewnym sensie im się udało, ale nie na długo. Po półgodzinnej jeździe nawet Treyowi skończyły się tematy do żartów. Niestety strach przed porażką powrócił i został ze mną już do końca drogi. Kiedy się zatrzymaliśmy, wszyscy głośno zaczerpnęli powietrza i spojrzeli po swoich twarzach.
-Teraz albo nigdy.- zaczęłam- Zdobędziemy te nagrody, czy nie, i tak zawsze będziemy razem. Kiedyś uda nam się w końcu wybić i zaistnieć w świecie muzyki. Ten występ będzie decydować, czy zostaniemy przyjęci z otwartymi rękami, czy wygwizdani, tak jak ci, którzy nie mieli odwagi na zrealizowanie swoich marzeń. A my ją mamy. Wierzę w nas i w nasze możliwości, więc tej nocy zaszalejmy jak nigdy dotąd!- Ostatnie zdanie prawie wykrzyknęłam, a zespół podzielił mój entuzjazm i z wielkimi uśmiechami na twarzach opuściliśmy pojazd. Tak, jak się spodziewałam, przywitały nas błyski fleszy i krzyki fanów…
***
Szliśmy zwartą grupą, otoczeni przez ochroniarzy. Uśmiechaliśmy się do paparazzich i pozowaliśmy do zdjęć. W połowie drogi zatrzymał nas jeden z dziennikarzy, aby przeprowadzić krótki wywiad. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i kiwnęłam głową na zgodę. Prawie cały czas tylko ja mówiłam. Emily odezwała się dwa razy, a chłopacy tylko się uśmiechali.
To nie były zbytnio przemyślane pytania, bo „Czym jeździcie”, albo, „jaki jest twój ulubiony smak lodów” nie należały do kategorii „mądrych” pytań. Mimo to, grzecznie odpowiedziałam na wszystkie i śmiałam się w odpowiednich momentach. Przy ostatnim pytaniu kątem oka dostrzegłam chłopaków z Tokio Hotel, idących w stronę wejścia. Kiedy nas mijali, zauważyłam, że jeden z nich, w warkoczach na głowie- chyba Tom, czy jakoś tak- uśmiechnął się do mnie zalotnie. Udałam, że tego nie zauważyłam i grzecznie odpowiedziałam na pytanie dziennikarza. Po wszystkim, podziękował nam za wywiad i życzył wygranej. Również mu podziękowaliśmy i udaliśmy się do budynku. Tam jakiś młody chłopak, zapewne przydzielony specjalnie dla nas, zaprowadził nas do naszego boxu.
Korytarzem w prawo, potem w lewo, schodami w górę i w końcu dostaliśmy się do naszych miejsc. Podziękowałam mu i usiadłam obok Emily na skórzanej kanapie. Przed nami był mały, szklany stolik, a na nim pięć szklanek z wodą. Zaraz, zaraz… Pięć? Zmarszczyłam czoło i wskazałam Emi szklanki. Ona zaśmiała się cicho i wypowiedziała jedno słowo: „Riche”. No taaaak! Zupełnie o nim zapomniałam! Za chwilkę powinien się tu zjawić. Zostało niewiele czasu do rozpoczęcia gali. Rozejrzałam się dookoła i próbowałam wychwycić jakieś twarze w ciemnościach. Udało się! Jakieś dwa metry od nas, z prawej strony, usadowili się chłopacy z US5. Niestety nikogo więcej nie dostrzegłam, więc wpatrywałam się w scenę. Nagle, za nami usłyszałam jakieś głosy. Odwróciłam głowę i wcale się nie zdziwiłam, kiedy ujrzałam ekipę z Tokio Hotel. Siedzieli za nami na takiej samej kanapie, tylko usadowionej wyżej. Nie zauważyli mnie. Byli zbyt zajęci rozmową.
-…zamknij się Tom!- powiedział ten w długich, czarnych włosach i w mocnym makijażu.- Ja ci dam rozwalić gitarę! Masz robić tak, jak na próbach, bo David cię opieprzy, słyszysz?!
-Słyszę, słyszę! Ej, a wiesz, że przed nami siedzi ten zespół, z tymi laskami, co podobają się Georg’owi w tym ich teledysku?- Tom się zaśmiał a po chwili usłyszałam, jak jęknął, gdy brunet walnął go w głowę. Reszta w jednej chwili umilkła. Odważyłam się jeszcze raz spojrzeć w ich stronę i natychmiast pożałowałam, bo cztery pary oczu, skierowane były akurat na mnie. Czarnowłosy nieśmiało się uśmiechnął, a ja zaczerwieniłam się i wbiłam wzrok w swoje stopy. Z opresji wyrwał mnie Riche, który akurat zjawił się i usiadł pomiędzy Trey’em a Emily. Głośno westchnął i spojrzał na mnie.
-Co się stało Riri?- Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, gdy użył mojego zdrobnienia.- Jesteś czerwoniutka jak pomidor- Zaśmiał się.
-Denerwuję się występem- Skłamałam.
-Nie martw się! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik i nic nie ma prawa nawalić.
-Mam nadzieję!- Musiałam krzyknąć, bo z głośników zaczęła lecieć dość znana mi melodia i zagłuszyła wszystko. Po chwili na scenę wkroczyli tancerze i zaczęli wykonywać dość skomplikowany układ. Nagle wśród tego chaosu dostrzegłam pięciu chłopaków, wyróżniających się strojami od pozostałych. No tak! To przecież Part Six, a piosenka, o ile się nie mylę, to „Showtime”! Nie myliłam się. Już po kilku sekundach poleciały pierwsze słowa zwrotki. Tłum w dole szalał. Ach, te fanki!- Zaśmiałam się. Niestety nie dane mi było długo zachwycać się głosem wokalisty, bo w połowie czwartego wersu ktoś mnie popukał w ramię. Spojrzałam na Emily, ale ta wpatrywała się w scenę. Pewnie robi sobie ze mnie żarty. Zlekceważyłam ją i kontynuowałam oglądanie show. Po chwili ktoś znowu mnie szturchnął. Zirytowana i już lekko wkurzona, ryknęłam do Emi:
-Co chcesz?
Zdziwiona popatrzyła na mnie i odpowiedziała, że nie wie, o co mi chodzi. Usłyszałam śmiechy za nami i zamknęłam oczy, modląc się w duchu, aby to nie było to, o czym myślę. Powoli odwróciłam głowę i przed nosem pojawiła mi się uśmiechnięta twarz byłego dredziarza. Mrugnęłam kilkakrotnie powiekami i z opóźnieniem zdałam sobie sprawę, że jest zdecydowanie za blisko. Jak oparzona odchyliłam się możliwie jak najdalej od niego, prawie spadając z kanapy. Moje zachowanie nie wzbudziło zainteresowania reszty zespołu, która z przejęciem wpatrywała się w występ Part Six. Tom nie przestawał świdrować mnie wzrokiem.
-Usłyszałem kawałek twojej rozmowy z managerem i zainteresował mnie jeden fragment, a mianowicie wasz występ. To prawda, że szykujecie jakieś show?
Ufff! Kamień spadł mi z serca. Już myślałam, że chce się do mnie przystawiać! Co za ulga! Uniosłam niepewnie kąciki ust.
-Ymmm… Tak, zgadza się. Mamy zamiar dzisiaj wystąpić… ale słyszałam, że wy także coś szykujecie.- Chłopak zrobił zdziwioną minę.
-Nie wiedziałem, że poza organizatorami ktoś jeszcze o tym wie. Ale mniejsza z tym. Nasz występ będzie na pewno niesamowity i spektakularny.- Uśmiechnął się łobuzersko i zrobił falę brwiami.
-Hmmm, nie sądziłam, że znasz takie słownictwo- Niech mu się nie wydaje, że jestem taka łatwa.- Pozwól, że ja ocenię, czy wasz występ zasługuję na uwagę.
Tom zaśmiał się głośno, mrugnął do mnie i zniknął, siadając na swoim miejscu. Co za pajac- pomyślałam i zwróciłam się w stronę sceny. Niestety występ dobiegał końca i grano już ostatnie nuty piosenki. Przeklęłam pod nosem Warkocza. Emi dostrzegła moją minę i zapytała co się stało.
-Nic, po prostu denerwuję się występem. Za pół godziny chyba nasza kolej, co?
-Yhym.- Potwierdziła- Ale przed nami wystąpią jeszcze ci goście z Tokio Hotel i wtedy…- Ale już jej nie słuchałam.
Więc Tom będzie występować przed nami? Cóż, szczerze mówiąc, jestem nawet ciekawa, co Skarb Narodowy przyszykował tym razem. Przez dwa lata nie występowali i teraz nagle im się zachciało?
Zmarszczyłam czoło. Byłam ciekawa, dlaczego? Słyszałam od Riche’ego, że organizatorzy wepchnęli ich występ w ostatniej chwili. W dodatku zespół nie chciał wcale więcej kasy niż my. Riche dzwonił podobno do ich managera i dowiedział się, że inicjatywa wyszła od samych chłopaków. Nikt nie miał wiedzieć o tym występie. Brunet dowiedział się o tym przez przypadek i wymsknęło mu się na jednej z naszych prób. Wszyscy byli zdziwieni. Może nie tyle samym występem, co zapłatą za niego. Ale z drugiej strony, może po wydaniu ostatniego albumu, chcieliby wykonać jakąś nową piosenkę? Kto wie?
Moje rozmyślania przerwała Emily. Złapała mnie za rękę i poczułam, jak cała się trzęsie.
-Zaraz wręczenie pierwszej nagrody, a my jesteśmy nominowani!
Zaśmiałam się i pokiwałam głową z dezaprobatą. Blondynka zawsze brała wszystko zbyt dosłownie. Przejmowała się każdym szczegółem. Teraz nie było inaczej. Trzęsła się jak osika. W dodatku zębami przygryzała paznokcie. Oj, jutro nie będzie zadowolona, kiedy zobaczy, co z nich zostało...
-Witam wszystkich na rozdaniu Comet 2009!- Wzdrygnęłam się. Nawet nie zauważyłam, jak do mikrofonu w prawej części sceny podeszła blond-włosa kobieta. No tak, gala się już zaczęła.- Czy jesteście ze mną?!- Tłum odpowiedział jej wrzaskiem i piskiem. Pokręciłam głową z politowaniem.- Wspaniale! Jestem Bianca Kästner i dzisiaj będę prowadzącą tego niezwykłego wydarzenia muzycznego.- Tłum znowu dał popis zadowolenia.- Nie przeciągając, zobaczmy nominowanych w kategorii najlepszy debiut roku.
Na wielkim ekranie, tuż nad sceną pojawił się film, przedstawiający nominowane zespoły. Wśród nich na 3 miejscu zobaczyłam nasze twarze. Wciągnęłam głęboko powietrze i na chwilę serce mi stanęło. Oby ten film był dobry, oby ten film był dobry- modliłam się w duchu. Na szczęście moje modły zostały wysłuchane. Film trwał ok. 30 sekund, ale i tak stwierdziłam, że jest wspaniały. Fragmenty z naszych koncertów, krótka wypowiedź Emily i na koniec zdjęcie zespołu oblepionego białymi piórkami, z jednej z naszych „bitw na poduszki”. Całość wyglądała rewelacyjnie. Odetchnęłam z ulgą. Za sobą usłyszałam donośny gwizd zachwytu, ale go zignorowałam. Jeszcze przedstawiono dwie nominacje i film się urwał. Głos ponownie zabrała Bianca.
-A teraz nagrodę za najlepszy debiut roku wręczy nie kto inny, tylko sam legendarny Thomas Anders!- Tłum w dole wybuchnął niepohamowanym wrzaskiem i przez dobrych kilkanaście sekund nie było słychać nic innego. Na scenę, wśród kłębu dymu wszedł starszy koleś w krótkich, czarnych włosach i białym garniturze. Odebrał mikrofon od prowadzącej i zaśmiał się do tłumu.
-Ja także się cieszę, że tu jestem.-Znowu się zaśmiał.- Trzydzieści lat temu, to ja odbierałem tutaj tę nagrodę, ale teraz czas na nowe pokolenie wspaniałych muzyków. Dlatego nagrodę za najlepszy debiut roku 2009 otrzymuje zespół…- Powoli otworzył kopertę z nazwą zwycięzcy- Stumm!
Cały nasz zespół poderwał się z miejsc i zaczął skakać w kółko ze szczęścia. Dopadłam Emily i uścisnęłyśmy się mocno piszcząc sobie nawzajem do ucha. W dole nasi fani podzielali nasz entuzjazm, ale na pewno nie był on tak wielki jak nasz. Puściłam kuzynkę, rzuciłam ukradkowe spojrzenie na chłopaków z górnego boxu i jako pierwsza przeszłam po szklanym moście prosto na scenę, gdzie w rękach artysty spoczywała nasza wymarzona nagroda. Jeszcze siedem kroków, pięć, trzy, dwa i… kryształowa kula trafiła w moje ramiona. Wielki uśmiech zagościł na moich ustach, kiedy poczułam zimne szkło pod opuszkami palców. Skierowałam się w stronę tłumu unosząc nagrodę wysoko w górę. Jak się spodziewałam, ogromny wrzask wypełnił halę, zagłuszając tony naszej piosenki płynącej z głośników. Ktoś wcisnął mi w ręce mikrofon. Zerknęłam na niego przerażona. Głos utknął mi w gardle. Nie przygotowałam sobie przemówienia! Spojrzałam na Emily. Kuzynka ledwo zauważalnie, wzruszyła ramionami i zrobiła głupią minę. Parsknęłam śmiechem. Zaczerpnęłam powietrza i zbliżyłam mikrofon do ust.
-O mój Boże… Nie mam pojęcia, co powiedzieć!- Zaśmiałam się cicho- W ogóle się tej nagrody nie spodziewaliśmy. To jest dla nas miłe zaskoczenie, że doceniliście nasz wkład w to, co robimy i głosowaliście na nas. Jesteśmy tutaj pierwszy raz, więc nie dziwcie się, że tak bardzo się trzęsę- Znowu śmiech.- A co do podziękowań, to chciałbym podziękować wszystkim bliskim mi osobom, czyli przede wszystkim wam, fanom- Burza wrzasków- naszemu managerowi, Riche’mu, naszym rodzinom, oraz wszystkim ludziom z wytwórni, bez których nie stalibyśmy tutaj teraz. Jesteście wielcy! Kochamy was! Dziękujemy za tę nagrodę i obiecujemy, że będziemy pracować jeszcze ciężej, abyście byli z nas dumni. Życzymy wszystkim szalonej zabawy i jeszcze raz wielkie dzięki!
Oddałam mikrofon Biance. Całym zespołem opuściliśmy scenę i udaliśmy się na swoje miejsca. Tam Riche jeszcze raz wszystkim pogratulował, a ja puściłam w obieg nagrodę, aby każdy mógł ją obejrzeć.
-Gratuluję- Usłyszałam cichy głos tuż przy uchu. Wzdrygnęłam się, ale nie spojrzałam na osobę za mną. Kiwnęłam tylko głową i zajęłam się rozmową z Emily.
***
Przez następne kilkanaście minut, rozdano jeszcze jedną nagrodę- za najlepszą wokalistkę roku-, ale nie interesowałam się tym zbytnio. Co chwilę zerkałam ukradkiem na zegarek w telefonie, aby sprawdzić ile pozostało nam czasu do występu. Kiedy ponownie chciałam wyjąć komórkę z torebki, chłopak, który przyprowadził nas na miejsca, przyszedł i oznajmił, że mamy się już powoli zbierać, bo zostało nam niecałe piętnaście minut do wyjścia. Chłopaki z Tokio Hotel już dawno udali się za scenę.
Kiwnęłam głową i szturchnęłam Emi. Ta zwróciła twarz w moją stronę, a ja wskazałam jej na chłopaka, stojącego obok naszego boxu. Wstałyśmy z miejsc. Kuzynka poinformowała resztę zespołu, że już czas i ruszyliśmy za chłopakiem. Schodami w dół, w prawo, w lewo, znowu w lewo, prosto, w prawo, prosto, w prawo, drzwi. Przygryzłam dolną wargę. Szkoda, że nie zobaczę występu Toma! A już miałam nadzieję na trochę śmiechów i żartów. Uch… im zawsze się udaje! Ale to nie jest teraz ważne. Muszę skupić się na występie. Chwileczkę… Jak szły pierwsze wersy piosenki?! O cholera! Zapomniałam!
Grymas wykrzywił mi twarz, co nie uszło uwadze reszty ekipy.
-Wszystko okej?- zapytał Roni z wyraźną troską w głosie.
Uśmiechnęłam się blado.
-Mógłbyś mi przypomnieć tekst naszej piosenki, bo zupełnie wyleciał mi z głowy.
Wszyscy wybuchli śmiechem, wraz z chłopakiem, który nas prowadził. Między kolejnymi napadami, dosłyszałam słowa „Darkness surrounds us on all sides”.
-Dzięki.- westchnęłam i w myślach powtarzałam sobie cały utwór. W końcu skręciliśmy w prawo i naszym oczom ukazały się potężne drzwi, przy których stało dwóch ochroniarzy. Przewodnik pokazał im plakietkę, przewieszoną przez jego szyję, a jeden z nich kiwnął głową, przepuszczając nas przez drzwi. Przekroczyliśmy próg i naszym oczom ukazał się dość małe pomieszczenie z białymi ścianami, pod którymi usytuowane były ciemno-brązowe szafki. Na środku stały brązowe kanapy ze skóry. Siedzieli już na nich chłopacy z Tokio Hotel i z zamkniętymi oczami, jeszcze ostatni raz powtarzali sobie odpowiednie tonacje ich piosenki. Z tego, co zrozumiałam, z pomrukiwania młodszego bliźniaka, tak jak myślałam, jest to jakaś ich nowa piosenka, ale nie byłam do końca pewna.
Kiedy drzwi się za nami zamknęły, Cztery pary oczy skierowały się w naszą stronę. Tom przystanął pod przeciwległą ścianą i oparł się o nią. Splótł ręce na piersi i wbił wzrok we mnie. Jego bliźniak spojrzał na niego ze zmarszczonym czołem. Pozostali dwaj chłopacy usiedli na kanapie. Jeden z nich, w brązowych, długich włosach, rozsiadł się wygodnie i założył nogę na nogę. Drugi wbił wzrok w swoje dłonie, bawiąc się nimi.
Spojrzałam na Toma i uniosłam kąciki ust w górę. Nieprzerwanie wpatrywał się we mnie, co w pewnym sensie mi schlebiało. Uśmiechnął się lekko i puścił mi oczko. Poczułam jak moje policzki stają się coraz cieplejsze. No pięknie! Zaczerwieniłam się!
Odwróciłam wzrok. Zauważyłam, że Emily, co chwilę zerka ukradkowo w stronę bruneta siedzącego na kanapie. Wiedziałam, że się jej podoba, bo nie raz mi o nim mówiła, ale teraz zupełnie zapomniałam, jak ma na imię.
-Gratuluję wam wygranej.- Przymknęłam oczy. Wiedziałam, do kogo należy ten głos. Choć słyszałam go tylko kilka razy w życiu, w tym momencie brzmiał zupełnie inaczej. Był głęboki, lekko zachrypnięty, ale cholernie seksowny. Odwróciłam się.
-Dziękuję, choć dziwię się, że nam gratulujesz. W końcu rywalizujemy ze sobą, prawda?
Tom zdziwił się. Nie spodziewał się, że nie będę tak przychylnie nastawiona do niego. Przejechał językiem po dolnej wardze zatrzymując się przy kolczyku. Pobawił się nim chwilę nie przestając świdrować mnie wzrokiem.
-Wygramy.- odezwał się po chwili.
-Słucham?
-Wygramy.- powtórzył
-Skąd możesz to wiedzieć?- Założyłam ręce na biodrach wyginając się lekko w jego stronę. Zmarszczyłam czoło. Powiedział to takim pewnym siebie głosem. W jednej chwili cała narodzona sympatia uleciała. Nienawidzę pewnych siebie osób! Uraz sprzed lat nie pozwala mi tego przezwyciężyć. Tom, mimo iż jest bardzo przystojny i utalentowany, ujawnił wadę, która zniszczyła wszystko. W tym wypadku nawet znajomość nie wchodzi w grę.
-Znam wyniki.- Uśmiechnął się z wyższością.
-Skąd…?- Nie pozwolono mi dokończyć.
Na raz stało się kilka rzeczy. Obok Warkocza wyrósł jego brat, a ja poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Pozostała dwójka chłopaków wstała z miejsc, a brunet warknął „Tom!”. Do pomieszczenia weszła rudowłosa kobieta z notesem w ręce.
Wszyscy jak na komendę spojrzeliśmy w jej stronę.
-Tokio Hotel?- zwróciła się do bliźniaków. Kiwnęli głowami.- Proszę za mną…
Tom puścił mi oczko i skierował się w stronę drzwi, gdzie czekała na wszystkich ruda. Jego brat spojrzał na mnie zaniepokojony.
-Przepraszam- wyszeptał. Odwrócił się i zniknął za resztą zespołu.
Westchnęłam. W mojej głowie rozgrywała się bitwa. Z jednej strony byłam wściekła na Toma, za to, co powiedział. Lecz z drugiej, jest cholernie przystojny i chyba wpadłam mu w oko, bo tak uroczo się do mnie uśmiechał. Schlebiało mi to. Nigdy nawet nie pomyślałabym o nim w ten sposób, ale coś powoli zaczyna się psuć. Jeszcze rano naśmiewałam się z niego i reszty zespołu, a teraz…?
Do pokoju wszedł nasz przewodnik. Dowiedzieliśmy się od niego, że mamy iść do garderoby i się przebrać do występu. Jak powiedział, tak zrobiliśmy i już po chwili znajdowaliśmy się w innym pokoju.
Rzędy wieszaków z wymyślnymi ciuchami, poustawiane były pod ścianami, ustępując miejsca środkowi, gdzie stała mała, brązowa kanapa. O nią było oparte wysokie lustro.
Niespodziewanie przede mną wyrosła niska blondynka z miarą krawiecką przewieszoną przez szyję. Zilustrowała mnie wzrokiem i podeszła do najbliższego wieszaka po lewej.
-Zespół Stumm, jeśli się nie mylę, tak?- zapytała piskliwym głosem.
-Zgadza się.
-Proszę, to dla ciebie.- Wręczyła mi w ramiona długi, szary pakunek.- Proszę wejść do przymierzalni i ubrać się w to. Pan Riche osobiście zajął się waszą garderobą.
Spojrzałam ostatni raz na Emily i skierowałam się w stronę wąskich drzwi na końcu pomieszczenia. Kiedy zasunęłam za sobą zamek, powiesiłam kaftan na wieszaku przy ścianie. Rozpięłam go i moim oczom ukazała się prześliczna, biała sukienka. Była dość krótka, na oko ledwo do połowy ud, ale i tak efekt był zniewalający. Wiązana na szyi, z wcięciami w talii i lekkim paskiem tuż przy biuście. Idealna- pomyślałam i natychmiast zaczęłam ściągać z siebie swoje ciuchy. Po chwili mogłam już podziwiać siebie w białej kreacji. Starą suknię włożyłam do szarej folii i zapięłam zamek. Odkluczyłam się i wyszłam do reszty zespołu, który stał już całkowicie ubrany. Chłopacy mieli na sobie identyczne, czarne koszule i ciemne dżinsy, a Emily czarne szorty i długą bluzkę, wiązaną na szyi. Zdziwiłam się.
-Czemu wszyscy są ubrani na czarno, tylko ja jak jakiś bałwan, na biało?- zapytałam z wyrzutem.
-Bo ty masz się wyróżniać spośród wszystkich, to chyba oczywiste- odpowiedziała z przekąsem.
Posłałam jej spojrzenie w stylu „odczep się, bo oberwiesz” i wręczyłam jej pakunek ze sukienką. Po chwili zastanowienia, stwierdziłam, że nic tu po nas i jako pierwsza opuściłam garderobę. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Reszta zespołu podążyła w moje ślady. Oparłam się o zagłówek i w myślach powtarzałam kolejne wersy piosenki, coraz bardziej się denerwując. Po jakiś dwóch minutach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i skierowałam tam swój wzrok. Moim oczom ukazały się postacie, które były przemoczone do suchej nitki. Wszyscy trzęśli się z zimna, choć mieli na sobie puchate koce. Parsknęłam śmiechem, bo w tych postaciach rozpoznałam znane mi twarze.
-No to zaszaleliście- Stwierdziłam z rozbawieniem
Wszyscy zwrócili się w moją stronę, ale ja uparcie gapiłam się w sufit. Przez dobre kilka sekund nikt się nie odzywał. Już chciałam sprawdzić, czy aby nie jestem w pomieszczeniu sama, gdy poczułam coś mokrego na policzku.
-Toooom!- Zerwałam się z miejsca. Warkocz stał za kanapą, a w ręku trzymał bandamę. Był cały mokry. Z warkoczy kapały mu na podłogę kropelki wody. Puchaty ręcznik przewiesił sobie przez szyję, ale nie to było najważniejsze. Śmiał się.
Wytarłam dłonią policzek i spojrzałam na ramię. Było całe mokre. Ten idiota wycisnął wodę z chustki na mnie! No teraz wkurzyłam się nie na żarty.
-Dzięki!- Prychnęłam. Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę na bok.
-Ej Riri! Nie gniewaj się na mnie…- Poczułam ręce na biodrach. Momentalnie odwróciłam się i walnęłam ich właścicielowi w twarz. Puścił mnie i złapał się za bolący policzek. Cios musiał być dość mocny, bo Tom aż odwrócił głowę, a mnie bolała dłoń.
Zauważyłam, że wszyscy patrzą się na nas wystraszeni. Drugi z bliźniaków podszedł do brata i założył ręce na piersi kręcąc głową z politowaniem.
-No co się tak gapisz?
-Zasłużyłeś.- Odgryzł się Czarnowłosy
-Dzięki za wsparcie…
-Nie ma za co, braciszku.- Uśmiechnął się krzywo. Spojrzał na mnie- Wszystko okej?
Skinęłam głową. Zrobiłam krok do przodu i walnęłam jeszcze Warkocza przez głowę. Jęknął przeciągle.
-Ej! A to, za co?!- Oburzył się.
-Tamto wiesz, za co. A to za to, że nie myślisz i wycisnąłeś na mnie wodę.
Uśmiechnął się rozbawiony. Jego brat również uniósł kąciki ust w górę.
-Wreszcie ktoś podziela moje zdanie na temat Toma!- Wszyscy odwrócili się w kierunku źródła głosu.
Pod ściana stała pozostała dwójka chłopaków. Blondyn stał z boku i tak, jak przedtem wpatrywał się w swoje dłonie. Za to długowłosy brunet śmiał się w głos.
-Uważaj, bo oberwiesz!- Mimo, że Tom powiedział to po przyjacielsku, chłopak już nic nie powiedział.
-Dobra chłopaki, wystarczy tej dziecinady!- Do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Za nim wślizgnęła się kobieta z notesem w dłoni.
-David!- Ucieszył się Warkocz.- I jak nam poszedł występ?
-Wspaniale! Ale następnym razem…
Niestety nie usłyszałam reszty zdania, bo kobieta z notesem pospieszała nas do wyjścia. Podniosłam się z miejsca i skierowałam w jej stronę. Zdążyłam jeszcze puścić oczko chłopakom z drugiego zespołu, zanim poczułam jak ktoś pcha mnie w głąb korytarza prowadzącego na scenę.
Szliśmy w milczeniu, pokonując kolejne metry. W końcu ujrzeliśmy przed sobą słabe światło. Jeszcze kilka kroków i znaleźliśmy się za kulisami. Wszędzie pełno ludzi biegających i szepczących coś do siebie. Nad nami wielki ekran, wyświetlający kolejne nominacje. Widzieliśmy go od tyłu, więc obraz nie był zbyt wyraźny. Kobieta zatrzymała się i odwróciła w naszą stronę, wręczając każdemu małą słuchawkę do ucha i tłumacząc, co i jak. Po chwili koło niej pojawił się jakiś mężczyzna, z małymi urządzeniami w rękach. Podszedł do mnie i doczepił mi je do sukienki tuż przy szyi. To samo powtórzył przy Emily i chłopakach, ale im wpiął je przy spodniach. Następnie podłączył do każdego wręczone nam wcześniej słuchawki i pomógł usadowić je w uchu. Nigdy nie lubiłam tej części. Zawsze potem bolały mnie uszy.
Podziękowaliśmy mężczyźnie i wysłuchaliśmy jeszcze ostatnich instrukcji jak się okazało, Marthy.
-…potem tymi schodami schodzicie ze sceny, tylko musicie uważać na ogień, bo może być dość blisko, jasne?
Kiwnęliśmy głowami na znak, że wszystko zrozumieliśmy.
-Zostały jeszcze dwie minuty, szykujcie się. Powodzenia- dodała jeszcze i skierowała się w stronę pirotechników. Zwróciłam twarz w stronę zespołu i z łamiącym się głosem wyszeptałam do nich.
-To ten czas. Czas dla nas wszystkich.- Mój głos stawał się coraz mocniejszy, pewniejszy- Niech dusze wszystkich muzyków wstąpią w nas tego wieczoru i dadzą siłę, abyśmy mogli pokazać całemu światu, że drogi teledysk i dobra reklama nie wystarczą, aby dostać miano artysty! Pokażmy wszystkim, jak się spełnia marzenia i po prostu, bawmy się!- Krzyknęłam już na całe gardło. Wiedziałam, że nikt poza nami tego nie usłyszał. Przed sceną tłum wrzeszczał i piszczał ze zwycięstwa jakiegoś mało znanego zespołu, którego nazwy nawet nie zrozumiałam.
Emily pokiwała głową z dezaprobatą, a chłopaki spojrzeli po sobie zdziwieni.
-A myślałem, że to ja jestem walnięty. Widać jest nas dwóch- zaśmiał się Trey.
-Została minuta, ustawcie się przy schodach na scenę, zaraz wchodzicie- Usłyszeliśmy głos Marthy.- Rosalie, ty wchodzisz ostatnia i reszta jest tak samo jak na próbach, jasne? Dam wam jeszcze znak, kiedy dokładnie macie wejść.
Wszyscy wykonali polecenie kobiety, tylko ja stałam i patrzyłam na ich blade twarze. Usłyszeliśmy głośmy pisk za ekranem i głos Marthy, że już czas. Emily i chłopaki wspięli się po schodach i znikli mi z oczu.
-Powodzenia- szepnęłam do nich i podeszłam do schodów. Ktoś wcisnął mi do ręki mikrofon. Wciągnęłam ze świstem powietrze i odetchnęłam głęboko.
Tylko spokojnie, dasz radę, robiłaś to już nie raz, poradzisz sobie.- Powtarzałam sobie w myślach
-Wchodzi za 3…, 2…, 1… Teraz!- Usłyszałam głos Marthy i weszłam na górę. W moim uchu rozległy się pierwsze dźwięki piosenki, równoległe z tymi z głośników. Wciągnęłam jeszcze raz powietrze i weszłam na zalaną światłem scenę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przypominam o podawaniu numerów gg, abym mogła was na bieżąco informować! ;D