wtorek, 7 sierpnia 2012

Odszedłeś, ale proszę, wróć! cz.6


            Minęły cztery dni. Cztery cholerne dni siedziałam jak na szpilkach. Za każdym razem, kiedy w pobliżu znajdował się któryś z bliźniaków, po prostu wychodziłam. Do łazienki, do kuchni- gdziekolwiek, byle z daleka od nich. Oczywiście nie obyło się bez pytań, dlaczego ich unikam, ale zawsze wynajdywałam jakąś wymówkę. Najgorzej było, gdy Emily się do mnie przyczepiała. Nie potrafiłam ukryć przed nią emocji. Wyczuwała każde kłamstwo. Dobre było jedynie to, że nie wypytywała za wiele. Chciała tylko wiedzieć, jak długo potrwają jeszcze moje podchody. Nie potrafiłam jednak udzielić jej dokładnej odpowiedzi, bo sama nie wiedziałam. Może tydzień, może miesiąc, a może do końca trasy…

            Większość czasu spędzałam w pokoju- o ile można go tak nazwać. Pomieszczenie z czterema łóżkami oddzielonymi kotarami nie można chyba nazwać sypialnią. No cóż. Pięciogwiazdkowego autobusu się nie spodziewałam, więc nie mogłam narzekać. Musiałam jednak przyznać, że był nawet przytulny, a łóżko wyjątkowo miękkie i wygodne. Sama je w końcu wywalczyłam…

            Tom od razu po wejściu do autobusu, rzucił się na nie i rozłożył się zajmując całą powierzchnię. Gdyby nie to, że zlekceważył moją siłę, pewnie kilka sekund później nie leżałby zrzucony na ziemi. Skorzystałam więc z okazji i sama położyłam się na zajętym wcześniej przez Czarnowłosego materacu. Mruczał później coś pod nosem, zapewne pod moim adresem, ale- o dziwo!- nie próbował odbijać mi miejsca spania. Chociaż proponował mi raz, czy dwa WYGODNIEJSZE miejsce Z NIM w JEGO łóżku. Za każdym razem jednak odmawiałam.

            Na moje nieszczęście, miał on posłanie naprzeciwko mojego, więc gdy tylko kładłam się spać, zasuwałam kotarę, aby nie musieć na niego patrzeć. Najdziwniejsze było jednak to, że raz, gdy się obudziłam, zasłona była rozsunięta, ale wszyscy spali. Nie pytałam się nikogo, bo równie dobrze mogłam ja ją kopnąć podczas snu. Mimo wszystko wydało mi się to dziwne.

            Przez te cztery dni zagraliśmy jeden koncert- w Monachium. Musiałam przyznać, że fani, po dość długiej przerwie, przywitali nas z ogromnym entuzjazmem. Całą halę wypełniały transparenty z różnymi napisami. Jedne były skierowane do nas, inne do Tokio Hotel, a jeszcze inne do obu zespołów. Zdziwiłam się, że na żadnym nie było ani jednego obraźliwego komentarza. Wszystkie wspierały nas i życzyły udanej trasy. To było coś niesamowitego. Na koniec koncertu, nie zwracając uwagi na protestu Riche’ego, wyszłam jeszcze raz na scenę i osobiście podziękowałam wszystkim fanom. A żeby było zabawnie, Emily dołączyła do mnie z gitarą i zagrałyśmy Durch den Monsun w wersji akustycznej. Fani śpiewali z nami i głośno krzyczeli. Entuzjazmu nie było końca.

            Gdy jednak chciałam wykonać jeszcze jeden utwór, na scenę wszedł Tom i prawie siłą ściągnął mnie za kulisy. Tak bardzo mnie to zszokowało, że wcale się nie opierałam. Ten uśmiechał się tylko szeroko i machał do publiczności na pożegnanie. Ciekawe, czy pomyślał o tym, że fani mogą odebrać to w dość niejasny sposób? Nie będę tego komentować…

            W garderobie, Bill stwierdził, że jeszcze kilka prób i będę tak dobra, jak on. Taaa, jaki on jest skromny… Obiecał nam, że na następnym koncercie, to oni wykonają jakiś bonus. Emily nabijała się potem z nich, że przebić nas mogą tylko utworem Hanny Montany. Bliźniaki strzelili focha i nie odzywali się do końca dnia, co było mi bardzo na rękę. Mogłam w spokoju zamknąć się znowu w sypialni i udawać, że mnie nie ma. Przez takie udawanie, w ciągu czterech dni napisałam siedem piosenek. Nie pokazałam ich nikomu, ani nie poprosiłam o sprawdzenie, bo czułam, że mimo wszystko, staną się hitami.

            W czasie, gdy ja odizolowałam się od reszty, moja kuzynka świetnie się bawiła. Często grała z chłopakami w statki lub w karty. Mimo, że Tom oszukiwał, to ona wygrywała. Ironia, nie? Gustav nie odzywał się prawie wcale. Ograniczał się jedynie do skomentowania jakiegoś wydarzenia i kilku słów przy posiłkach. Taaak, posiłki. Jedliśmy wspólnie. Znaczy się… oni jedli pierwsi, a ja długo po nich. Wymigiwałam się na wszystkie sposoby od kontaktu z bliźniakami. Martwili się, było to widać, ale nie mogłam im powiedzieć prawdy. Sama jej w końcu nie znałam…



***



            Siedziałam akurat na kanapie w kuchni i czytałam Bravo, kiedy dosiadł się do mnie Georg.

            -No nie wierzę! Rosalie wyszła nareszcie ze swojej jamy!

            -Yhym…- wymruczałam mu na powitanie, koncentrując się na czytanym właśnie artykule. Prawie całą pierwszą stronę pokrywała informacja „Tokio Hotel i Stumm razem w trasie! Czy fanki mają się, czego obawiać?”. Reportaż, który znajdował się w środku nie był zbyt obszerny, bo pewnie redakcja nie miała wystarczającej ilości informacji. Jednak to trochę wystarczyło, żeby wywołać poruszenie w całych Niemczech.



„Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że znany na całym świecie zespół Tokio Hotel i nowy, niemiecki band Stumm, wyruszy niedługo we wspólną trasę koncertową.

            Fani obu zespołów są oburzeni ta wiadomością, która wdarła się do sieci już następnego dnia po podpisaniu umowy. Informację potwierdził jednak manager Stumm w krótkim wywiadzie. Fanki Tokio Hotel w komentarzach pod reportażem wyzywają kuzynki Rosalie Sedaine (17 l) i Emily Sadowska (18 l), twierdząc, że obie artystki chcą po prostu zarobić na sławie chłopców. Podobnie wyrażają się fani drugiego zespołu, dość niecenzuralnie komentując bliźniaków Kaulitz (19 l). Wiele osób obawia się reakcji gitarzysty Tokio Hotel. Sam często chwali się w wywiadach, że groupies to jego hobby. Czy tym razem uda mu się usidlić najbardziej niedostępne dziewczyny w Niemczech?

            W sieci pojawiła się już nawet petycja, która ma na celu przerwanie tej wspólnej trasy koncertowej. Wiadomo nie od dziś, że fani obu zespołów walczą ze sobą prawie od zawsze. Co na to obie grupy? Czy ta reakcja ze strony ich wielbicieli wpłynie w jakimś stopniu na relacje między nimi? Przekonamy się już niedługo po ich pierwszym koncercie, który jak wiemy odbędzie się 1 lipca w Monachium. Czekamy niecierpliwie!”



            -Co jest?- Georg spojrzał mi przez ramię na artykuł, a ja rzuciłam go na stół przed nim. Podniósł go do rąk i zaczął czytać. Po minucie oderwał się od lektury i spojrzał na mnie.- Co za skurwysyny! Chcą nas podpuścić!

            -Wiem!- prychnęłam- Nie mają, o czym pisać, więc wywołują sensacje naszą trasą! Jakby mało nam było kłopotów!

            Chłopak kiwnął głową i wstał ze swojego miejsca podchodząc do lodówki. Wyjął z niej dwie cole i dał mi jedną. Podziękowałam cicho i otworzyłam puszkę. Syknęła i ze środka wylało się trochę płynu kapiąc na blat stołu. Szybko wytarłam plamę leżącą obok ścierką. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Bill, jak zwykle z szerokim uśmiechem na twarzy.

            -Czemu tak krzyczycie?- zapytał zerkając na leżącą na stole gazetę.- Co znowu napisali?

            -Jesteś jakimś jasnowidzem, czy co?- Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.

            -Nie.- zaprzeczył- Po prostu Emily powiedziała, że jak kuchnia i Georg będą cali, a ty nie będziesz miała złamanego paznokcia, to pewnie napisali coś o tobie w jakimś szmatławcu.- Zaśmiałam się pod nosem i podsunęłam mu gazetę. Czarny przeleciał wzrokiem po artykule i skrzywił się lekko. Wziął ją do rąk i podszedł do jednej z szafek. Otworzył ją i wrzucił gazetę do kosza na śmieci.

            -Ej!- oburzyłam się.- Jeszcze nie skończyłam!- Wstałam z miejsca i podeszłam do Billa wyciągając rękę, aby wyjąć lekturę z kosza. Ten złapał ją i odciągnął do tyłu zamykając szafkę i stając tak, żebym nie mogła jej otworzyć.

            -Po pierwsze: Jeżeli coś cię wkurwia- pozbywaj się tego...

            -Po drugie: nie ładnie tak przeklinać…- przerwałam mu- A po trzecie wyskakuj przez okno.

            -Co?!- Zdziwił się. Georg wybuchnął śmiechem.

            -Vite, vite. Albo grzecznie wyskoczysz, albo sama cię przez nie wywalę.

            -Ha ha ha, bardzo śmieszne.- Czarnowłosy zrobił oburzoną minę.- Ta zasada nie dotyczy ludzi- Skrzywił się nieznacznie puszczając moją rękę.- I…- Kontynuował, kiedy widział, że otwieram już usta- Nie dotyczy również Toma.- Zaśmiałam się, a chwilę potem dołączyli do mnie pozostali. We trójkę razem śmialiśmy się jak małe dzieci. W pewnym momencie Georg wyszedł do łazienki załatwić „potrzebę” i zostałam sama z Billem. W jednej chwili cała radość wyparowała, a my staliśmy obok siebie uciekając wzrokiem.

            Usiadłam na kanapie i wzięłam łyka swojej coli. Czarny dosiadł się obok i dziwnie się na mnie spojrzał. Zerknęłam na niego, ale szybko odwróciłam wzrok. Nie mogłam znieść widoku TYCH oczu. Były tak piękne, że wystarczyłaby chwila nieuwagi, a wpadłabym w trans. Znowu.

            A gdyby tak powiedzieć mu? Znaczy się, chodzi o tę sytuację sprzed kilku dni, zanim wyjechaliśmy z Magdeburga. Mimo, że spędziliśmy ze sobą już dość czasu, nadal nie dowiedziałam się, dlaczego Tom zareagował w taki sposób na gest Czarnowłosego.

            Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Strzelałam kostkami i wyginałam je pod różnymi kątami. Zawsze tak robiłam, kiedy gorączkowo nad czymś myślałam. Czarnemu nie potrzeba było dużo czasu do zgadnięcia, że coś mnie trapi.

            -Coś się stało?- W jego głosie można było dostrzec troskę. Zacisnęłam powieki. Nie chciałam go martwić swoimi problemami, już sam miał ich na głowie zbyt wiele. Ta rozmowa na pewno byłaby dla niego dość krępująca, a i tak nie miałabym pewności, że będzie znać odpowiedź.

            -Nie, nic. Nic się nie stało.- Zapewniłam go krzyżując palce pod stołem.

            -Wiesz… Już się ciebie o to pytałem, ale spróbuję jeszcze raz. Dlaczego mnie unikasz?

            Wytrzeszczyłam na niego oczy. Co prawda, pytał mi się już o to, ale wtedy wykorzystałam ostatnią wiarygodną wymówkę. Od tamtego czasu nie przygotowałam sobie żadnej. I co ja miałam mu niby powiedzieć? Prawdę? W życiu! Kłamać? Tylko jak? Co miałam mu powiedzieć, żeby uwierzył?

            Spuściłam głowę i zagryzłam wargę. Nawet się nie zorientowałam, kiedy w ustach poczułam metaliczny smak. To nie miało w tamtej chwili znaczenia. On siedział obok mnie i czekał na wyjaśnienia. Tylko, że tych wyjaśnień nie było.

            -Bill, proszę, uwierz mi. Wcale cię nie unikam.- Odważyłam się spojrzeć mu w oczy. On również wpatrywał się w moje. Miał zmarszczone czoło i gorączkowo nad czymś myślał. Przygniatał mnie tym spojrzeniem. Czułam się strasznie mała i nic nieznacząca. On miał nade mną władzę. Wiedział, jak sprawić, aby przebić moją obronę.

            -Kłamiesz.- wyszeptał.- Tom też to zauważył.

            Przełknęłam ślinę.

            -Nie wiem, o czym mówisz.- Odwróciłam wzrok w przeciwległą ścianę.

            Nagle poczułam, jak chłopak łapie mnie za ramię i obraca w swoją stronę. Momentalnie jego twarz znalazła się tuż przy mojej. Złapał mnie za podbródek i delikatnie uniósł. Zrobiłam wystraszoną minę.

            -Nie udawaj głupiej. Przed trasą wszystko było porządku. Kiedy spotkaliśmy się na gali i na korytarzu w Universalu, byłaś zupełnie inna. Pełna energii i życia, a teraz? Co się stało?

            Jego głos doprowadzał mnie do szału. Był taki miękki i przyjemny, że przestawałam słyszeć wszelakie inne dźwięki. Był tylko on. On i jego spojrzenie. My. W tamtej chwili. Resztkami sił powstrzymywałam się przed złączeniem naszych, będących zbyt blisko, warg. Pragnęłam ich posmakować. Sprawdzić, czy są tak samo miękkie, na jakie wyglądają. Chciałam poznać ich smak, poczuć je na swoich ustach. Brakowało tylko kilka centymetrów. Jeszcze troszkę… tylko troszeczkę i…

            Odwróciłam głowę. Drżącą ręką oderwałam jego dłoń od mojego podbródka. Zdziwił się, ale nic nie powiedział. Czekał, aż ja coś z siebie wyduszę. I miał rację.

            -Bill… Proszę. Ja naprawdę muszę poradzić sobie z tym sama. To mój problem i nie chcę cię nim obarczać…- Czarnowłosy skinął lekko głową ze zrozumieniem.

            -Rozumiem.- odparł i oddalił swoją twarz od mojej.

            Odetchnęłam z ulgą. Teraz chłopak wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt na przeciwległej ścianie. Znowu nad czymś rozmyślał. Moje oczy ilustrowały jego profil. Dzisiaj miał związane włosy. Szczerze powiedziawszy, o wiele lepiej wyglądał w rozpuszczonych. Makijaż ograniczył do minimum. Maznął tylko rzęsy tuszem i lekko podkreślił oczy czarną kredką. Wyglądał… normalnie? Jak na niego, na pewno tak. Dobrze jest widzieć, jak nie wstydzi się pokazywać swojego naturalnego wyglądu. Ne zgrywa wielkiej gwiazdki, jak uważałam jeszcze tydzień temu. Był zwyczajnym chłopakiem, który dorobił się w swoim życiu wielkiej sławy i bogactwa, ale nie chwalił się tym. Wręcz przeciwnie- nie lubił, kiedy rozmawiało się o pieniądzach. Uważał ten temat za zbędny. Wolał luźniejsze rozmowy. Często żartował. Emily opowiadała mi, jak podczas wspólnych gier, gdy ja siedziałam w pokoju, Bill był duszą towarzystwa. Często w zabawny sposób przekomarzał się z Tomem, a warkocz nie pozostawał mu dłużny. Słyszałam ich śmiechy. Zazdrościłam im, że bez jakichkolwiek obaw mogą spędzać razem czas…

            Poczułam na ramieniu dłoń Czarnowłosego. Spojrzałam na niego.

            -Wtedy w Magdeburgu, ja…- urwał i zamyślił się na chwilę.-…Wiem, jak to wyglądało, ale to był po prostu odruch. Ja nie pomyślałem…

            -Nie ma sprawy.- Przerwałam mu i uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Chłopak spróbował to odwzajemnić, ale nie bardzo mu to wyszło.

            -Po prostu chciałem, żebyś wiedziała…

            -Bill, czy ja ci coś wypominam? I dla mnie, i dla ciebie był to tylko przyjacielski gest. To, że Tom odebrał go inaczej, nie jest naszą winą.

            -Widziałaś?- Bill zrobił zdziwione oczy. Skinęłam głową.- Wiesz… Tom, on…

            -Nie obchodzi mnie to.- Kolejny raz wtrąciłam się w środku jego zdania.- Może sobie myśleć, co chce. Nie jestem jego własnością.

            -Czy ty zawsze musisz mi przerywać?- Skrzywił się lekko, a ja niepewnie położyłam swoją dłoń na jego. Zerknął na nią zdziwiony, ale nie cofnął swojej. Pod opuszkami palców czułam jego delikatną skórę. Była naprawdę miękka. Widać było, że bardzo o siebie dba.

            Bill spojrzał na mnie oczekując wyjaśnienia. Nagle wezbrała się we mnie niesamowita pewność siebie.

            -Wiem, że nie chcesz o tym mówić, rozumiem. Tu nikt nie musi się z niczego tłumaczyć. Do niczego nie doszło, więc nie poruszajmy tego tematu więcej, dobrze?

            Czarnowłosy skinął głową. Na jego twarzy dostrzegłam ulgę, a po chwili uśmiechnął się lekko. Cały czas nie przestawał na mnie patrzeć. Z początku nie przejęłam się tym zbytnio, ale po chwili zrobiło się to trochę krępujące.

            -Bill, czy mógłbyś przestać tak dziwnie na mnie patrzeć?

            -Przepraszam. Po prostu uważam, że jesteś bardzo ładna.- Zarumienił się i spuścił głowę.

            Rozwarłam szeroko oczy ze zdumienia. Czy on przed chwilą powiedział, że jestem…? Chyba się nie przesłyszałam. On naprawdę to powiedział! Bill Kaulitz uważa, że jestem ładna! W dodatku się zawstydził! Ja chyba śnię…

            -Więc… yhym… dzięki.- wydukałam z siebie. Atmosfera zrobiła się nagle dość napięta. Postanowiłam więc ją trochę rozluźnić.- Muszę przyznać, że potrafisz lepiej prawić komplementy niż Tom. On od razu zaproponował mi wspólną noc…- Wyszczerzyłam się do czarnowłosego. On zaśmiał się w głos i delikatnie wysunął swoją rękę spod mojej. Położył ją za to na moim ramieniu.

            -Nie wiem, czy mam być z tego powodu dumny, czy co, ale wiesz, ja zawsze byłem we wszystkim lepszy od Toma…

            -Nie byłbym tego taki pewny, braciszku.

            Do pomieszczenia energicznym krokiem wszedł nie, kto inny, jak sam warkocz. Jego za duże o kilka rozmiarów ubrania jak zwykle na nim wisiały. Dzisiaj zdecydował się na zieloną bluzkę i czarne spodnie. Na głowie zawiązaną miał zieloną bandamę.

            Spojrzał na Billa z wrednym uśmieszkiem i założył ręce na piersi. Czarnowłosy zabrał dłoń z mojego ramienia, co nie uszło uwadze jego brata. Uważnie obserwował każdy najmniejszy ruch bliźniaka. Przejechał wzrokiem po jego twarzy, a z jego ust momentalnie zniknął uśmiech. Wygiął wargi w lekki grymas. Piorunował Billa spojrzeniem, ale on nie ustępował.

            W pewnej chwili Warkocz przeniósł wzrok na mnie. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Jego spojrzenie było tak strasznie przeszywające, że czułam, jakby czytał mi w myślach. Na jego twarzy nie wyrażała żadnych emocji. Tylko delikatne zmarszczki na czole wskazywały, że jest lekko podenerwowany. Nie odwróciłam wzroku, jak robiłam to od początku trasy. Nie widziałam w tym dłużej większego sensu. Przez te cztery dni zamieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań i zaczęło brakować mi jego żartów. Widziałam, że zmarkotniał. Przez dwa dni chodził lekko przybity i nie był tak rozmowny jak na początku. Pomimo mojej obojętności do wszystkiego, w jakiś sposób mnie to ruszyło. Często przyłapywałam się na tym, że go obserwuję. Przyglądałam mu się, kiedy nikt nie patrzał i rozmyślała. O nim, o mnie. O nas. Czułam się dziwnie. Gdzieś w podświadomości wiedziałam, że jego zachowanie w jakimś stopniu jest spowodowane przeze mnie.

            Tylko, dlaczego? Co takiego mogłam zrobić, że wpłynęło to na niego? A może to tylko moja wyobraźnia? W końcu cokolwiek mogło go zaniepokoić i musiał nad ty dłużej pomyśleć…

            -Chciałeś czegoś?- Moje rozmyślania przerwał głos Billa. Zdziwiłam się, bo była w nim dosłyszalna nuta złości? Czyżby bliźniaki znowu się pokłócili?

            Tom powoli przeniósł wzrok na brata. Przyjrzał się uważnie jego twarzy i wykrzywił usta w lekki grymas. Po chwili jednak rozwarł je lekko i przejechał językiem po całej dolnej wardze zatrzymując się przy kolczyku. Pobawił się nim chwilę i z powrotem spojrzał na mnie.

            -Moglibyśmy porozmawiać?

            Wyszczerzyłam na niego oczy. Spodziewałam się wszystkiego, od zgryźliwej uwagi, aż do seksu, ale na pewno nie tego! Jeżeli Tom chciał ze mną porozmawiać, to nie oznacza niczego dobrego. Przynajmniej dla mnie. Jego wzrok był dziwny. Nie mogłam go rozszyfrować, co zazwyczaj udawało mi się od razu. Maskował swoje uczucia, tylko dlaczego? Po co? Z jakiego powodu? I znowu setki pytań bez odpowiedzi. Może to dobry pomysł, aby z nim porozmawiać? Może dowiem się w końcu, co tak go trapi.

            -Nie wiem, czy to ważne, Tom, ale Rosalie jest teraz troszkę zajęta.- wycedził przez zęby Bill. Spojrzałam na niego zdziwiona. Wydawało mi się, że najważniejsze już sobie wyjaśniliśmy, więc o co mu chodzi? Czyżby był zazdrosny? A nawet jeśli, to i tak nie ma powodów, bo nic mnie, ani z nim, ani z Tomem nie łączy i łączyć nie będzie!

            Położyłam dłoń na ramieniu Czarnowłosego.

            -Daj spokój, Bill. Pięć minut mnie nie zbawi.

            Chłopak zmarszczył czoło i wykrzywił usta, ale po chwili ledwo widocznie kiwnął głową. Uśmiechnęłam się delikatnie i musnęłam wargami jego policzek. Szybko wstałam od stołu i zerknęłam na bliźniaków.

            Młodszy siedział bez ruchu z rozwartymi ustami i wpatrywał się niedowierzająco przed siebie. Tom w tym czasie uważnie mnie obserwował z jakby… wyrzutem? Usta zacisnął tak mocno, że utworzyły poziomą kreskę, a na czole pojawiło się mnóstwo zmarszczek.

            Parsknęłam śmiechem i złapałam warkocza za rękę, ciągnąc go w stronę naszego „pokoju”. Z niewiadomych powodów, kiedy tylko go dotknęłam, poczułam, jakby przez moją dłoń do ramienia przeszedł delikatny prąd. Nie był bolesny, wręcz przeciwni- był bardzo przyjemny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przypominam o podawaniu numerów gg, abym mogła was na bieżąco informować! ;D